PRL na kanapce, czyli pasta z serdelków

” Z serdelków zdjąć osłonkę, pokroić w plasterki i rozetrzeć z masłem. Dodać szczypiorku, podsmażonej cebulki, musztardy i majonezu. W wersji lux: połączyć wszystko z serkiem topionym. Posolić do smaku. Czerstwe pieczywo podsuszyć w piekarniku i smarować pastą z serdelków.”

Izabela Meyza, Witold Szabłowski „Nasz mały PRL”

Lektura książki, w której para dziennikarzy przez pół roku postanawia żyć jak za PRLu, skłoniła mnie do przetestowania zamieszczonego w niej przepisu na serdelkową pastę. Jako poszukiwacz szybkich nadziewek do kanapek, nie mogłam nie spróbować. Oczywiście poza przepisem na pastę autorzy zamieścili kilka innych ciekawych (zadziwiających jak na obecne czasy) przepisów, jak na przykład sernik z ziemniakami czy szampan z serwatki. A jakże!

Jak wiadomo takich parówek, serdelków i mortadeli jak za dawnych lat nigdy już pewnie nie będzie (zawsze przychodzi mi do głowy w takiej chwili piosenka Bogusława Lindy i Świetlików, która niezmiennie mnie wzrusza) i nie da rady w 100% odtworzyć tego smaku, ale próbować można.

Do przygotowania pasty wykorzystałam jak najbardziej współczesny blender, wybrałam wersję ubogą i postanowiłam pozbawić ją tego luksusu zwanego serkiem topionym. Pasta najlepiej smakuje dnia następnego, gdy wszystkie smaki przejdą sobą, bo zaraz po przygotowaniu jest trochę mdła, W smaku przypomina pastę rybną – z makreli, albo jakiejś innej ryby. więc pewnie w latach 80-tych była to jakaś wersja zastępcza właśnie pasty rybnej.

I teraz na koniec anegdota: pastę przygotowałam i zostawiłam w lodówce. Następnego dnia Luby pyta mnie co to za pasta? Ja na to, że z PRLu. Luby na to, że to w takim razie na pewno dobra. Jako że Luby nie jada z założenia żadnych homogenizowanych „mięs” typu parówki, serdelki i pasztety, a nie wnikał z czego dokładnie pasta jest zrobiona, to postanowiłam przeprowadzić eksperyment i nie informowałam go co tam dokładnie jest w środku. Następnego dnia, gdy szykowałam sobie kanapki z pastą właśnie, rozegrał się między nami mniej więcej taki dialog:

Luby: Bardzo dobra jest ta pasta.
Ja: No nie? Smakuje bardzo podobnie jak pasta z makreli.
L.: A to ona nie jest z ryby? Myślałem, że to tuńczyk.
J.: Nie, nie jest z ryby.
L.: A z czego? (podejrzliwym tonem)
J.: Z serdelków.
L.: ?
J.: No z serdelków, tych grubych parówek.
L.: To bardzo dobra BYŁA ta pasta.

🙂

pasta prl

Składniki:

· 2 serdelki
· 1 cebula
· zielona cebulka lub szczypiorek
· 2 łyżeczki musztardy (u mnie Rosyjska)
· 2-3 łyżeczki majonezu
· plaster masła
· sól do smaku

Serdelki obrałam z osłonki i pokrojone na mniejsze kawałki razem z masłem wrzuciłam do pojemnika do blenderowania. Zmiksowałam na gładką masę. Cebulę pokroiłam w drobną kostkę i podsmażyłam na odrobinie masła na złoto. Do masy serdelkowej dodałam cebulę, zieloną cebulkę, musztardę, majonez i posoliłam do smaku. wszystko wymieszałam dokładnie i odstawiłam na noc do lodówki. Pasta rodem z PRLu gotowa. Smacznego!

pasta prl

Jedna myśl w temacie “PRL na kanapce, czyli pasta z serdelków

Zapraszam do komentowania :)