Przy okazji ostatnich zakupów postanowiłam do koszyka dorzucić formę na muffinki. Moda na pieczenie muffinek ominęła mnie szerokim łukiem i kiedy wszyscy na potęgę piekli muffinki, ja…zupełnie nie wiem co robiłam 😀
Muffinki, czyli nasze polskie babeczki to pole do popisu nawet dla tych, którzy z pieczeniem mają bardzo nie po drodze 😉 Można wybrać sobie jeden bazowy przepis i kombinować z różnymi dodatkami. W tym przypadku babki nafaszerowane są borówkami, ale możecie z powodzeniem zastąpić je jagodami, malinami, truskawkami czy nawet mieszanką tych owoców. Przepis zaczerpnęłam z Moich Wypieków (oryginalnie jest to przepis Nigelli Lawson). Są bardzo proste i szybkie w przygotowaniu i równie szybko znikają. Kilka pożarliśmy jeszcze gorących.
Jeśli jakimś cudem i Was szał na pieczenie muffinek ominął, spróbujcie koniecznie tych z sezonowymi owocami.
Składniki:
• 150 g mąki pszennej
• 100 g mąki kukurydzianej
• 2 łyżeczki proszku do pieczenia
• ½ łyżeczki sody oczyszczonej
• 150 g drobnego cukru do wypieków
• 125 ml oleju
• 125 ml jogurtu naturalnego (może być też maślanka lub kefir)
• 1 duże jajko
• 200 g borówek
Przygotowujemy dwie miski. W jednej mieszamy wszystkie suche składniki, to jest: obie mąki, proszek do pieczenia i sodę oraz cukier. W drugiej misce mieszamy składniki mokre: jogurt, olej i jajko.
Teraz już tylko pozostaje wymieszać wszystko razem, dodać borówki (zostawiamy garść do ułożenia na wierzchu) i przełożyć do formy. Użyłam foremki na 12 muffinek, ciasta było całkiem sporo, więc babeczki całkiem pokaźnych rozmiarów (każdy pojemniczek w foremce był wypełniony do około ¾ wysokości). Nie wykładałam formy papilotkami. Moja foremka ma nieprzywierającą powłokę, więc bez żadnego problemu udało się je po upieczeniu wydostać.
Wierzch posypałam pozostałymi borówkami i do piekarnika. Piekłam 25 minut w 180º z termoobiegiem (mój piekarnik ma tylko górną grzałkę więc wszystko piekę z termoobiegiem, bo boję się przypalenia), ale jeśli macie górną i dolną grzałkę, nastawcie piekarnik na 200ºC i 20 minut.
Babeczki oczywiście przepyszne są gorące, prosto z pieca 🙂 Ale równie dobrze smakują następnego dnia. Smacznego! 😀
Ja też jakoś nie bardzo byłam na czasie z muffinami, a już z cupcakes w ogóle 😛 Za to teraz od czasu do czasu piekę, gdy nie chce mi się w kuchni wysilać lub potrzebuję czegoś szybkiego i niezawodnego. Przepis super, co w sumie nie dziwi chyba, bo Nigella wie, co robi 🙂 Pięknie Ci te babeczki wyrosły 🙂
Oj wyrosły prawdziwe baby 🙂 Z cupcakes w ogóle nie jestem w temacie. Wyglądają pięknie i gdybym robiła je dla kogoś pewnie dekoracja sprawiłaby mi przyjemność, ale tak żeby pochłonąć, bo ma się smak na słodkie, to by mi się po prostu nie chciało 😉
Mniam wyglądają bardzo apetycznie i zapewne tak samo smakują
Jak przylecisz to upieczemy 😉
Pyszne te babeczki 🙂 Poproszę jedną.