Chodzę do księgarni niezwykle rzadko, z tego prostego powodu, że ilekroć zawędruję do jakiejkolwiek, to wychodzę z niej po prostu chora. Uwielbiam książki i gdyby nie wszystkie tzw. pilniejsze potrzeby, to chodziłabym do księgarni przynajmniej kilka razy w miesiącu znosząc do domu kolejne świeżutkie, pachnące jeszcze drukarskim tuszem tomiszcza – kryminały, obyczajowe, podróżnicze, kulinarne, psychologiczne, każde, whatever… no może jest parę gatunków, za którymi nie przepadam, ale dziś nie o tym. Dlatego po prostu do księgarni nie chodzę. Nie chodzę. Jestem zdrowa (no powiedzmy). I nie to, że nie czytam. Po książki wędruję do biblioteki, czasem czytam ebooki, choć tego nie znoszę – nie ma to jak porządny kawałek zadrukowanego papieru, choćby przekartkowanego mimiony razy przez różne ręce. Kiedyś nawet marzyłam o tym, żeby pracować w bibliotece i żeby płacili mi za czytanie 😉
No ale jak już zajdę do księgarni, to coś muszę wynieść. Najłatwiej skusić mnie ceną, na użytek własny nie szukam eleganckich wydań, w twardej oprawie, choć są piękne i żal mi strasznie, kiedy muszę taka książkę odłożyć z powrotem na półkę, bo ceny niestety czasem powalają na kolana. Aczkolwiek w takich sytuacjach zawsze powtarzam sobie, że najważniejsza jest treść i jeśli w przypadku książek kulinarnych treść jest wystarczająco zachęcająca, to oprawa jest sprawą drugo- a nawet trzeciorzędną.
I tak jakiś czas temu trafiła w moje ręce tegoroczna publikacja (wydanie specjalne 1(37)/14) Biblioteczki Poradnika Domowego „Zapiekanki, grzanki, pizze”, która kosztowała jedyne 12,99zł. Oczywiście nie cena była głównym powodem skuszenia, a zawartość.
Trzy czwarte książki to przepisy na zapiekanki (jest ich tutaj ponad 100), znajdziemy tu też sporo pomysłów na różnego rodzaju grzanki i pizze. Każda strona to jeden przepis ze zdjęciem. Fotografie może nie powalają na kolana (w odniesieniu do najnowszych trendów w fotografii kulinarnej), ale wykonane są estetycznie, a potrawy wyglądają na nich smakowicie i bardzo zachęcająco. Dodatkowo przyjemny dla oka kredowy papier dodaje zdjęciom dobrego smaku.
Wykonanie poszczególnych dań opisane jest krótko, zwięźle i na temat, za każdym razem w przypadku zapiekanek podawana jest temperatura i przybliżony czas pieczenia. W przypadku grzanek i pizzy temperatura pieczenia nie jest podana przy każdym przepisie, co może być trochę deprymujące, zwłaszcza jeśli ktoś nie ma doświadczenia w gotowaniu i pieczeniu. Ale to chyba mój jedyny zarzut. Poza tym, przy każdym przepisie podana jest ilość porcji, co jest zdecydowanie plusem. Potrawy przygotowywane są raczej z ogólnie dostępnych składników, a i portfela nie zrujnują 😉
Przejdźmy teraz do najważniejszego, czyli do treści. Jeśli kiedykolwiek przyszło Wam do głowy, że zapiekanki są monotematyczne, bo to tylko makaron, albo ziemniaki i jakaś wkładka z mięsa mielonego lub warzyw, to koniecznie musicie sięgnąć po tę książkę i zweryfikować swój pogląd 🙂
Mamy tutaj cała tęczę różnorodnych składników, o których może nawet nie pomyślelibyście, że mogą się w zapiekance pojawić. Zapiekamy nie tylko makaron, ziemniaki i ryż, ale i wszelkie rodzje kasz (kukurydzianą, pęczak, jaglaną, gryczaną), ryby, warzywa (również te sezonowe), owoce i oczywiście mięso. Choćby kaszankę i wątróbkę. I krakersy też. Pomyślelibyście? 🙂
W książce znajdziecie pomysły na zapiekanki na słodko i na słono, warzywne i mięsne, te bardziej swojskie i wykwintne. Kilka z nich już udało mi się przetestować. Pomysły na schabowe w pudełeczkach, tartę z ziemniakami i mięsem, zapiekankę z kurczakiem i tort naleśnikowy zaczerpnięte zostały właśnie z tej książki, a to tylko i wyłącznie mikroskopijny wycinek tego, co przy jej pomocy możecie wyczarować w kuchni.
Bardzo podoba mi się również część z pomysłami na grzanki – mamy tutaj ze 40 koncepcji na ciepłe śniadania czy kolacje, na słodko i słono. Aż ślinka cieknie, kiedy kartkuję tą książkę, a robię to dość często, bo czasem natchnie mnie samo połączenie jakiś składników. Grzankowa część jest fajną inspiracją do zamienienia zwykłych kanapek na coś ciepłego i chrupiącego, zwłaszcza teraz kiedy zrobiło się już zimno.
Przepisów na pizzę jest dosłownie kilka i myślę, że cała książka jest na tyle ciekawa, że śmiało bez pizzy mogłaby się obejść.
Jeśli więc lubicie zapiekanki i szukacie ciągle nowych pomysłów na ich przygotowanie, to szczerze polecam Wam tę książkę. Może na półce w księgarni nie wygląda szczególnie okazale wciśnięta między piękności w twardych oprawach, ale jej zawartość na pewno Was nie rozczaruje.